Aktualności

Sąd Najwyższy po stronie frankowiczów – przełom w Sądzie Najwyższym

11 kwietnia 2018 r. na stronie internetowej dziennika Rzeczpospolita pojawił się artykuł pod tytułem: „Spory frankowiczów z bankami rozstrzygali sędziowie, którzy sami mają kredyty we frankach”. W podtytule autor tekstu, stawia tezę, że: „ze sporów kredytobiorców z bankami powinni wyłączać się sędziowie, który sami mają takie długi”.

Sędziowie frankowicze

Temat ten jest od ponad tygodnia wałkowany w mediach elektronicznych. Wszystko zaczęło się od „wykrycia” faktu, że część sędziów, którzy wydawali wyroki korzystne dla frankowiczów, ma kredyty walutowe we franku. Czy samo posiadanie kredytu we franku zmusza takich sędziów do wyłączenia się od prowadzenia sprawy? Moim zdaniem nie. Nie zawsze przecież zachodzi uzasadniona wątpliwość, co do bezstronności takiego sędziego. Wątpliwość taka mogłaby zajść, gdyby sędzia orzekał w sprawie przeciwko bankowi w którym sam zaciągnął kredyt. Natomiast w sytuacji, gdy jest już  kilkadziesiąt korzystnych wyroków dla frankowiczów – bądź to unieważniających bądź odfrankowiających kredyty, nie ma to żadnego znaczenia, dla ukształtowania się linii orzeczniczej.  Co istotne, rozstrzygnięte do tej pory sprawy w sprawach frankowiczów, to obecnie mniej niż wierzchołek góry lodowej. Zawarta w artykule teza o „skażeniu” sędziów mających kredyty we frankach brakiem obiektywizmu, jest bardzo dla nich krzywdząca.

Sędziowie złotowicze

Zwłaszcza że, rzecz to dziwnego przypadku, brak jest wypowiedzi medialnych (również w przywołanym artykule) o obiektywizmie sędziów posiadających kredyty złotowe i orzekających w sprawie frankowiczów. Tymczasem często powtarzaną motywem wielu uzasadnień odmawiających frankowiczom prawa do unieważnienia bądź odfrankowienia ich kredytu jest argument, o tym, że rzekomo „byłoby to sprzeczne z zasadami współżycia społecznego jako niesprawiedliwe wobec tych kredytobiorców, którzy zawarli umowę kredytu złotowego i w związku z tym ponosili znacznie wyższe koszty”. Przywołana fraza przejawia się (w różnych formach gramatycznych) w wielu wyrokach, w których warszawskie sądy odmawiały kredytobiorcom prawa do odfrankowienia ich umowy w oparciu o dyrektywę 93/13/EWG. Niektóre sądy odmawiając stosowania regulacji europejskiej (do czego nie mają prawa) powołują się rzekomo na  „pokrzywdzenie innych kredytobiorców”, którzy nie są stroną procesu sądowego i w żaden sposób pokrzywdzeni nim być nie mogą. Argument rzekomego „pokrzywdzenia innych kredytobiorców” jest jak widać absurdalny.

Czy wobec tego każdy sędzia, który w przeszłości posiadał (bądź posiada nadal) kredyt hipoteczny złotowy powinien wyłączyć się, bądź zostać wyłączony od prowadzenia spraw frankowiczów? Jeżeli będzie orzekał, może, jak widać ze względu na samego siebie – jako „innego kredytobiorcę” – odmówić prawa frankowiczowi do odfrankowienia kredytu. Moim zdaniem taki rygoryzm byłby zbyt dalekim posunięciem. Nie można bowiem łączyć faktu zadłużenia poszczególnych sędziów w kredytach złotowych z tym, że będą oni zawsze z góry uprzedzeni do frankowiczów, co pozbawi ich obiektywizmu. To samo musi działać jednak i w drugą stronę – to, że sędzia ma kredyt we frankach nie może go automatycznie wyłączać od orzekania w sprawach frankowiczów. Gdyby bowiem solidarnie wyłączeni zostali i sędziowie frankowicze i „złotowicze”, w wydziałach cywilnych zabrakłoby kadr do orzekania w sprawach frankowiczów.